świata całego a skryła ją zasłona... lecz ja cię szukać będę, znajdę, tajemnico twą przeniknę i śpiewać będziesz hymny moje ze szczytów mej poezyi... “
Teraz wolny od chuci zmysłowej, wpatrywał się w cielesną powłokę Donatelli Arvale, jak w naczynie przedziwne pełne Łaski; głos jej słyszał niby już nadziemski, wydzielający się z orkiestralnej harmonii, wieszczący prawdy przedwieczne, których cząstka tkwi w każdem dziele ludzkiem, w faktach przelotnych i wypadkach zmiennych.
Oda wieńczyła epizod.
Wtem — jak dla ściągnięcia do pozorów zmysłowych myśli uniesionych po za zmysłów osłony, na konającym rytmie ody zarysowała się nowa niewieścia postać.
Pomiędzy żebrami równoległoboku, pod sklepieniem idealnej sceny, tak jak w granicach zwartej strofy, śmignęła postać tancerki tak lekka i rozwiewna jak gdyby żartowała sobie ze wszystkich praw ciężkości.
Naśladowała ruch ognia, wody, wichrów i gwiazd grania.
„La Tanagra! Kwiat Syrakuzy! jak róża stulistna, cała wytworzona ze skrzydeł lekkich!“ — uśmiechał się Stelio Efrena, wyzywając obraz słynnej już sycylianki, co odnalazła grecki sektet Frynikusa[1] chwalącego się, że zna tyle figur i kroków tańca ile fal w burzliwą noc zimową ocean toczy i ciska pod zachmurzone niebo.
- ↑ Poeta i mimik grecki, poprzednk Eschylosa.