Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/147

Ta strona została przepisana.

„Tak, prawda — myślał Stelio Effrena — losy Włoch są nieoddzielne od losów Sztuki i Piękna, co się na włoskiej zrodziło ziemi.“
To mu się zdawało niezbitą prawdą, przyświecającą ojczyźnie Danta.
Italia! Italia! jakże boską melodyą dźwięczało mu w sercu samo imię rodzinnej jego ziemi co cudzoziemców nawet upaja. Z rumowisk zroszonych krwią bohaterską nie miałażby powstać, głęboko w nich korzenie zapuścić i rozgałęzić się szeroko, sztuka nowa?
Nie mogłaż streścić w sobie dziedzicznych zalet i rdzennych właściwości narodu, zostać dla „Trzeciej Romy“[1] współpracownicą budującej się przyszłości, mężów stojących u steru rządu, uczyć prawd niezbitych, ogólnych, podstawowych, na których winne się opierać nowe porządki i instytucye?
Ryszard Wagner, wierny przedwiecznym instynktom swej rasy, przeczuł i z całych sił swego geniuszu poparł popęd Niemiec do zlania się w jednolite państwo.
Wskrzesił pod wiekowym dębem pyszną postać Henryka Ptasznika: „Niech na obszarach ziem niemieckich, powstaną roty zbrojne!“
Wstały! I oto pod Sadową, pod Sedanem, setne odniosły zwycięstwa.

Genialny artysta i rasa germańska za je-

  1. „Terza Roma.“ Tak od politycznego zjednoczenia Włoch zwykli włosi nazywać gród Wieczysty, historyę jego dzieląc na trzy okresy; Starożytnej, Papieskiej i Narodowej Romy.