O wszystkiem tem wiedziała dobrze kobieta, którą nazwał: Perdita! i jak dusza pobożna łaknie od Stwórcy Łaski ku dokonaniu wielkiego dzieła swego zbawienia, tak zdawała się łaknąć i czekać aż ją jej młody przyjaciel a natchniony poeta, wzbije na szczyty, przetrawi w ogniach, ku którym rwała się pragnieniem płomiennem, rozpaczą po uciekających szczątkach swej młodości, lękiem samotnej, spopielonej pustyni, śród której zbudzić się mogła opuszczona…
— Ty to Stelio — rzekła z nikłym uśmiechem, dłoń swą cofając z dłoni młodzieńca — ty to raczej chcesz mnie upoić!
— Patrz! — zawołała po chwili, pragnąc przerwać ogarniające ich wzruszenie i wskazując prześlizgującą się łódź ładowną — patrz, twoje granaty.
Głos jej, choć się siliła na swobodę, zdradzał głębokie wzruszenie.
W wieczornym zmroku łódź mijała ich, prześlizgując się jak senna po zielonkawo-srebrzystych wodach, podobnych barwą do młodych na wiosnę liści wierzb nadwodnych.
Łódź wypełniały owoce symbolizujące rzeczy bujne, bogate, ukojone, zamknięte w sobie, dojrzałe, jak owoce one purpurowe, zakończone u góry królewską koroną; te zamknięte jeszcze, tamte wpół rozwarte nad ziarn bogatem nagromadzeniem.
Foskaryna jęła deklamować, półgłosem, słowa jakiemi, w dramacie Effreny, Hades upomina nadobną córę Demetry, podnoszącą do ust owoc fatalny:
Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/21
Ta strona została przepisana.