Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/240

Ta strona została przepisana.

cznią obłędu,“ Orkiestra, w końcowej Odzie, śpiewa o wyzwoleniu człowieka przez cierpienie i ofiarność. Potworne Przeznaczenie zostało zwyciężone u Atrytów grobowca w obec prochu jego ofiar. Czyś zrozumiał? Ten, co się zasłania przed przeznaczeń ślepym ciosem, wyzwala od od nich czynem czystym, brat zabijający, siostrę by zbawić swą duszę od porywającej ją okropności, ujrzał był na prawdę ujrzał Agamemnon a lica!
Widział znów przed sobą grobowców złota stosy.
Porywała go znów oczywistość podnieconej twórczej wyobraźni.
Wyglądał jak nieprzytomny.
— Jeden z trupów, tam, przerasta innych wzrostem i majestatem. Na głowie ma złotą koronę, złoty pancerz, temblak złoty, złote nakolanniki i tarcza złota a dokoła złote lance, sztylety, kruże złote i złotych kół i kółek krocie, narzuconych jak skoszone kwiaty. Wielki jak pół bożek... jak bohater wielki! Pochyl no się nad nim zanim światło w pył to roztrąci... podnieś przyłbicę złotą... Nie jestże to twarz Agamemnona, królów króla? Usta otwarte, otwarte powieki... Czy przypominasz, czy przypominasz sobie ustęp z Homera:
„Leżałem skonania bliski i ręce podniosłem do miecza, lecz kobieta o wzroku suki, odeszła niechcąc zamknąć mi warg i powiek, gdym schodził w Hadesu podziemia.“
... Przypominasz sobie? Usta ma otwarte, otwarte powieki... czoło wzniosłe ozdobione liściem złotym, nos długi, prosty, broda owalna...
Zatrzymał się.