Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/256

Ta strona została przepisana.

brze, że żadna, z najpiękniejszych twych kreacyj, nie warta tyle co kęs świeżego chleba. Rzucałeś nie dokończoną stronicę biegąc ku Zofii. Przemawiałeś do starców, kobiet, dzieci... Kto mi to, kiedy opowiadał?


∗             ∗

Już od pierwszej chwili owej nocy, Stelio wolał przychodzić do domu swej przyjaciółki przez furtę ogrodu Gradenigo, pomiędzy drzewami i krzewami zdziczałemi.
Foskarina otrzymała pozwolenie połączenia ogrodu opuszczonego pałacu, z własnym, zrobieniem wyłomu w oddzielającym ogrody murze.
Lecz od jakiegoś czasu lady Myrta zamieszkała olbrzymie, opuszczone salony których ostatnim mieszkańcem był syn cesarzowej Józefiny, wicekról Włoch.
Komnaty napełnione były staremi muzycznemi instrumentami bez strun i o porwanych strunach a po ogrodzie biegały piękne Charty nie znajdując żadnej zdobyczy.
Nic się nie zdawało poecie bardziej słodkiem i smętnem jak ta droga wiodąca go do kobiety wyczekującej go i liczącej chwile tak w wyczekiwaniu śmiertelnie długie, a tak jednak ulotne.
Pod wieczór wybrzeże San Simeon Piccolo, połyskiwało jak misterne alabastry.
Odbłyski skośne słońca igrały w dziobach