o członkach przystosowanych do szybkiego biegu i chwytania w lot zdobyczy, o sile, zręczności, potędze wrodzonej, o zaletach krwi i rasy i patrzała na pochylonego nad ziemią, owianego wonią trawy, ciepłem słonecznem, na zwinnego i silnego, macającego szerść i muskuły wystające chartów, lubującego się w ich kształtach pięknych, oddychającego niemal tą zwierzęcością wytworną a okrutną, w której opisach lubował się niejednokrotnie.
I sama, ze stopami zanurzonemi w trawie, oblana ciepłem powietrzem, odziana w suknię miękką i płową jak szerść zwinnego łupieżcy, czuła obejmujące ją od stóp, niby od korzeni samych, dziwne poczucie pierwotnej zwierzęcości, coś nakształt złudzenia jakiegoś, powolnego przeobrażania się, w którem traciła część świadomości wyrobionej przez cywilizacyę i wracała do pierwotnego stanu, odzyskując całą świeżość instynktów i sił krótkotrwałych wpółdzikiego życia.
Nie wstrząsał-że bo też Stelio najskrytszą głębią jej jestestwa, tą, z której właśnie powstawał jej geniusz tragiczny, którego objawy wzruszały tłumy widzów jak wstrząsa widok mórz i nieba, różowych jutrzenek i burz rozszalałych.
Gdy Stelio mówił o drżeniu arabskiego charta, czyż nie odgadł w jakich podobieństwach naturalnych wielka aktorka czerpała ruchy i wyrazy, któremi czarowała poetów i tłumy?
Jeśli się zjawiła na scenie tak nową, wielką, niedoścignioną to dlatego tylko, że zdołała odnaleźć pierwiastek dionyzysowy: przyrody żywej, podpatrzonej i pochwyconej w jej naturalnych objawach, że pałała starożytnym zapałem
Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/269
Ta strona została przepisana.