Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/376

Ta strona została przepisana.

Przyjaciel jej, patrząc raz na nią przypomniał sobie siłę skupienia wywołaną przez cień hełmu na twarzy „Pensieroso.“
— Michał Anioł — zauważył — w małem pogłębieniu marmuru, streścił cały ogrom zamyślenia ludzkiego. Tak jak woda z rzeki wypełnia dłoni wyżłobienie, tak niezbadana, otaczająca nas tajemniczość wypełnia wklęsłość wyciosaną w marmurze dłutem Tytana; dysze w niej, żyje, na wieki uwięziona. Tylko niektóre zmienne cienie twej twarzy Foska, zrównać się mogą z tamtym cieniem, prześcigając go czasem.
Ucho i duszę otwierała na słowa poety, spragniona wiedzy i poezyi, była dlań niestrudzoną, idealną, wszystko w lot chwytającą słuchaczką.
Zgięcia włosów jej nad skronią, przypominały rozwijające się do lotu skrzydła.
Każde głębsze, piękniejsze jego słowa podobne kropli wpadającej w przepełnioną pobrzegi czarę, napełniało łzą jej oczy.
Czytywała mu często książąt poezyi, a książka w jej ręku nabierała szczególnej wartości przez sam sposób jakim ją trzymała, przez ruch z jakim przerzucała karty, przez skupienie pobożne niemal jej uwagi, harmonię ust i głosu, zmieniające w czystą kadencyi melodyę martwe litery.
Czytając Danta surową była i wyniosłą jak to Sybilie co, na sklepieniu Syxtyny, podtrzymują święty ciężar ksiąg proroczych.
Gestem, postawą, każdą fałdą szat swych zarówno jak głosu nagięciem, objaśniała tekst boski.
Czasem gdy wymawiała ostatnią sylabę przy-