Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/40

Ta strona została przepisana.

Zdejmował ją lęk spleciony z dumy i ze wstydu.
Lęk ten ściągał przekwitłe jej rysy.
— Wolny jestem i twój, twój zawrze, całkowicie — odrzekł szybko i cicho, nie podnosząc oczu. — Wiesz doorze, że nie cenię nic nad to, co ty mi dać możesz.
Zmieszany był a jednak dościgał podwójnego celu, do którego parły go wszystkie władze jego namiętnej duszy.
To miasto morskie, czarodziejskie i tę kobietę, kuszącą go nieprzemożonym urokiem, mógł razem objąć.
Czemuż się uczuł nagle znużony wszystkiem czem się przed chwilą napawał, samym nadmiarem zalewających mu duszę pragnień?
Przeląkł się zawodów, rozczarowań.
Zdjęła go wraz z żądżą tęsknota nieukojona, żałość głęboka.
Targały nim na przemian radość z doścignienia celu, duma i upojenie pracy długiej, wytrwałej, bez wytchnienia niemal, ambicye bez granic i wędzidła, rozbijające się wciąż o nazbyt ciasnej rzeczywistości ramy.
Wszak rościł prawa do książęcych jakichś przywilejów; miał popęd do władania tłumami, a aspiracye do szczebli sztuki wyższych, o wiele wyższych! od tych, które doścignąć zdołał, któremi się wysławił.
Żądza rozkoszy, sławy, władzy, zbytku przelewała się w marzeniach jego złotem i purpurą, wytryskiwała z samej głębi jego istoty a jednocześnie nie przemożona żądza i nie przemożona tęsknota, popychały go w ramiona tej samotnej, koczujące życie wiodącej kobiety, owianej aż