Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/421

Ta strona została przepisana.

prysy cmentarne, krzyży czarnych wyciągnięte ramiona, woń zepsucia i rozkładu, próżno wszystko to powtarzało słowa co wzdłuż drogi, po nad Brentą głosiły, opowiadały kamiennych posągów nieme usta.
Po nad znakami śmierci i zniszczenia brzmiał hym wolności i zwycięstwa a w twórczości rozradowane serce poety wtórowało mu zgodnie:
„Dalej, coraz dalej! Wyżej, coraz wyżej!“
A serce Perdity, szlachetne, wspaniałomyślne i ofiarne serce, łącząc się z podniebnym hymnem, ześlubiło się znów z Życiem i, jak w oną godzinę nocnego szału, powtarzało znów:
„Służyć mu! służyć!


∗             ∗

Lekka łódź wpłynęła w kanał cichy, pomiędzy dwoma zielonemï wybrzeżami tak zbliżonemi do siebie, że się policzyć dawały łodygi traw i odróżnić nowe od przekwitłych, jaśniejsze od ciemniejszych pędów.
„Laudato si, mi Signore! per sora nostra matre terra, la quale ne sustenta et governa et produce diversi fructi con coloriti flori et herba.“
„Cześć Ci o Panie! po nad matką naszą ziemią, co nosi nas i żywi i wydaje owoce różne z kwieciem barwnem i trawą.“
Pełnią uczuć własnych Foskaryna wnikała w miłość słodkiego „Poverello“ dla wszechstworzeń i wszechrzeczy.