Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/434

Ta strona została przepisana.

odwagę krzykach i hasłach. Tymczasem istotną wartość posiada jeno dzieło dojrzewające w ciszy i skupieniu ciucha. Nic w wykonaniu nie współdziała skuteczniej jak praca wytrwała, samotność surowa, poddanie ducha i ciała Idei, którą pragniemy wwieść w życie i nieśmiertelną uczynić.
— Wiesz to! wiesz i czujesz dobrze! — zawołała kobieta i oczy się jej zaszkliły, łzami na te stłumione męskie słowa, z których biła namiętność prawdziwa, moc wielka, potrzeba heroiczna przewagi moralnej, postanowienie prześcignięcia samego siebie, podbicia losu i sławy.
— Rozumiesz to! ccujesz!
Przebiegł ją dreszcz co zdejmuje wobec przepysznych zjawisk.
Przed jego odwagą i siłą wszystko inne marnem się jej zdało.
Łzy co jej własne mgliły oczy gdy jej podawał okwieconych migdałów gałęź, puste się jej zdały i kobieco słabe w porównaniu z temi co jej teraz napłynęły do oczu i same godne były zostać startemi kochanka-poety świeżemi usty.
— Idź, idź w spokoju — mówiła — wracaj na swe wybrzeże, do domu swego rodzinnego, wracaj i swych czuwań lampę rozpal oliwą oliwków swoich...
Stelio zaciskał usta, głęboka bruzda wyżłobiła mu się pomiędzy zsuniętemi brwiami.
— Siostra twoja znów kłaść będzie liście uszczknięte w ogrodzie waszym, pomiędzy najtrudniejsze, najwięcej ci pracy kosztujące stronice.
Pochylał czoło pod ciężarem tłoczących je myśli.
— Wytchnienia szukać będziesz u okna,