Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/443

Ta strona została przepisana.

niebo z ziemią wiąże. Znam woń zgnilizny i zarazy nieprzeliczone, nieoddzielne od natury ludzkiej. A jednak snuję dalej dzieła rąk moich, widoczne i niewidoczne. Patrzę na zatracenie rzeczy wielu — i na te patrzę, którym trwałość wróżyć się zdaje, na wiekuiście piękne, skaz i nędz wolne, co memi być przestają chociaż powstały z głębi ducha mego i boleści mojej. Widzę zmianę wszechrzeczy, tak jak złota, następującą pod ognia twórczem działaniem; jedna rzecz pozostaje niezmienną a jest nią niestrudzona, odważna praca moja. Usiadłem by natychmiast znów powstać.“
Stelio otoczył ramienioni kibić Foskaryny. Oboje podeszli do okna.
Milczeli oboje.
Patrzali na nieba wysokie i dalekie, drzewa, kopuły, wieżyce, tonącej w zmroku laguny kresy, na sinawe, spokojne, do ułożonych do snu skrzydeł ziemi podobne Euganei góry.
Teraz zwrócili się ku sobie patrząc sobie w samą głąb oczu.
Uścisnęli się w milczeniu jak dla przypieczętowania niemej umowy.


∗             ∗

Świat zdawał się tracić na wartości.
Stelio Effrena prosił wdowę Ryszarda Wagnera, by dwóm młodzieńcom włochom, co już mieli zaszczyt w pewien wieczór listopadowy