Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/71

Ta strona została przepisana.

głos sławił i rozpowszechniał piękno, a której szat miękkie zwoje zdawały się kryć i tulić tłumione, dalekich, niezliczonych tłumów nieprzeliczone wzruszenia.
Niemal wyczerpany natężeniem uczucia i rzutem myśli, którą w krótkiej przerwie światy całe objął i pogłębił, ciągnął dalej przyciszonym głosem;
— W postaci tej... — zawahał się i powtórzył: — w postaci tak dla mnie widomej i istotnej, że mi się niemal dotykalną zdała, słuchacze moi zdają się nie domyślać przenośni, co ją przerzuca w oderwane strefy.
— Wzajemna miłość Wenecyi i Jesieni, ich zaślubiny potęgujące widomą piękność obojgu, zasadzają się na istniejącem pomiędzy niemi podobieństwie. Przez dawną, niegdyś tu kwitnącą sztukę wypiastowana dusza Wenecyi, jesienną dziś przekwita pogodą. Gdybym wyliczał przykłady pokrewieństwa, istniejącego pomiędzy zewnętrzną stroną zjawisk, a ich istotą, nie byłoby temu końca. Niezliczona różnorodność nieśmiertelnych kształtów, wypełniających kościoły i pałace Wenecyi, ściśle odpowiada rozkładającym się na nich światłom. Uderza nas w nich przedewszystkiem przedziwna harmonia. Lecz światło dzienne mroczy się biegąc ku wieczorowi, a światło sztuki pozostawia nam w duszy niezgasłe blaski. Tak to porwany zostałem idealnej Jesieni pięknością.

— I takiemi zdają mi się dzieła sztuki zawarte w okresie pomiędzy młodzieńczością Giorgiona a starością Tintoretta[1]. Purpurowe, pozłociste,

  1. Okres czasu od 1477 do 1594.