Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/85

Ta strona została przepisana.

topione i zlane w ich gieniuszu ogniu wytwarzały arcydzieła. Istota arcydzieł tych pozostawała wszelako dla nich samych tak niepochwytna, jak niepochwytny jest smak jabłka dla jabłko to rodzącej gałęzi. Oto głębokie a tajemnicze drogi, jakie obiera sobie Przyroda, gdy pragnie wytworzyć wzory niezależne niby od siebie bezpośrednio, i które nie uważa za stosowne znaczyć nienaruszalną swą pieczęcią. I dla tego to, dla tego właśnie, prowadząc dalej i rozwijając myśl macierzy Przyrody dusza artysty przetwarza się na obraz i podobieństwo duszy boskiej — jak to powiedział boski Lionardo. — Siła twórcza spływa w pulsa artysty, jak soki, gdy z łona ziemi ciągną ku drzew szczytom i soczystością napełniają owoce. A siła twórcza rodzi się i rozradza ustawicznie w błogości rozkoszy.
Całe, płomieniem dyszące pragnienie artysty osiągnięcia olimpijskiego daru i mocy; cała, nieustanna, niestrudzona, nie wpadająca nigdy w zwątpienie, pogoń za ujęciem sposobów najodpowiedniejszych wcielania Piękna; cała żądza twórczej błogości i sławy, drżała w jego głosie, gdy wymawiał ostatnie słowa.
I znów ujął w moc swoją tysiącznych słuchaczy serca tak napięte i drżące, jako struna jedna spleciona ze strun tysiąca, co raz potrącona dźwięczy i dźwięczy.
Zbudził w słuchaczach świadomość prawdy z jaką się nosili, lecz której ująć nie mogli, którą on poeta pochwycił, określił rysem jednym, dosadny dając jej wyraz. Teraz już się nie czuli obcemi i skrępowanemi śród ścian przedziwnych,