Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/241

Ta strona została przepisana.

żnienia. Nigdy nie uda mi się poznać różnorodnych wrażeń, które jej daje taż sama pieszczota, powtórzona w rozmaitych chwilach. W ciągu jednego jedynego dnia, organizm chory, jak jej, przechodzi przez znaczną ilość stanów, wbrew odrębnych jedne od drugich, częstokroć wprost sobie przeciwnych. Taka zmienność zbija z tropu baczność najprzenikliwszą. Pieszczota, która o świcie wydzierała z ust jej jęk rozkoszy, taż sama pieszczota w godzinę później może jej być natrętną. Wynikiem tego jest, że nerwy jej mogą stać się dla mnie wrogiemi, na przekór jej woli. Pocałunek, który zbytnio przedłużam i który przejmuje mnie samego najwyższym szałem rozkoszy, może wywołać w jej serwach zniecierpliwienie. To pewna, że w przedmiocie zmysłowości udawanie i ukrywanie wspólne jest wszystkim kobietom, tym, które kochają i tym, co nie kochają zupełnie. Co ja mówię? Kobieta kochająca, kobieta namiętna, skłonniejszą jest do ukrywania fizycznych wrażeń; obawia się ona bowiem zasmucić swego kochanka skoro mu okaże, że mało jest w danej chwili skłonną do zupełnego oddania się jemu. Co więcej, kobieta namiętna znajduje częstokroć upodobanie w przesadzaniu mimiki rozkoszy, bo wie ona, że to pochlebia dumie męzkiej i wzmoże jeszcze upojenie mężczyzny. Faktem jest, że radość i duma wzbiera w mem sercu, kiedy widzę Hipolitę szalejącą z rozkoszy. Jest szczęśliwą z tego, czuję to do-