skały, na której miał być odciśnięty ślad stopy Samsona. Biały wół, tuczony od roku obfitą paszą, okryty kapą różową, na którym siedzi dziecko, postępował pompatycznie między szeregami chorągwi i świec zapalonych, przyklękał na progu świątyni, wśród oklasków i radosnych okrzyków ludu; potem, doszedłszy do środka nawy, pozostawiał tu swe ekskrementu, a pobożni z tej dymiącej materyi wyciągali wnioski i przepowiednie rolnicze. W czasie świąt ludność nadrzeczna wieńczyła sobie głowy kwiatem przestępu i nocą przechodziła przez wodę ze śpiewami i muzyką, niosąc w rękach gałęzie. O świcie na łąkach dziewice myły sobie ręce, nogi i twarze w świeżej rosie, dopełniając przez to uczynionego ślubu. Na górach, w dolinach pierwsze wiosenne słońce witane było hymnami starożytnemi, szczękiem i biciem w metalowe narzędzia, okrzykami i tańcami. Wszędzie w wioskach mężczyźni, kobiety i dzieci szukali pierwszych wężów, zbudzonych z zimowego letargu, chwytali żywe i okręcali sobie niemi szyje i ramiona, by w tym przystroju przedstawić się swemu świętemu, który w nagrodę chronił ich od ugryzień jadowitych. Na pochyłości wzgórz słonecznych młodzi oracze pługiem zaprzężonym w parę wołów, w obecności starców wioskowych, stawali do wyścigu, kto zaznaczy prostszą bruzdę od stoku aż na dolinę; a sędziowie przyznawali nagrodę zwycięzcy, ojciec zaś ze łzami otwierał ramiona zasłużonemu
Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/302
Ta strona została przepisana.