Oczarowany tem wspomnieniem, ten, co przeżył drugiego, miał już teraz jedno tylko pragnienie urojone, powrócić tam, zobaczyć tę bazylikę, osiąść przy niej, by bronić od ruiny, odbudować ją w jej piękności pierwotnej, powrócić w niej dawne świetne obrzędy i po tak długim okresie opuszczenia i zapomnienia, wznowić Chronicon Casauriense. Nie byłaż to istotnie najchwalebniejsza świątynia z istniejących w całej ziemi Abruzzów, wystawiona na wyspie rzeki praojca, siedziba starożytna potęgi doczesnej i duchowej, ognisko szerokiego i dumnego życia przez długi szereg wieków? Dusza Klementyńska głęboka przebywa w niej jeszcze, w to odległe już dziś letnie popołudnie objawiła się ona stryjowi i synowcowi boską myślą rytmiczną, którą starały się wyrazić wszystkie jej linie.
Przemówił do Hipolity:
— Może zmienilibyśmy miejsce pobytu. Przypominasz sobie moje marzenie o Oryietto?
— Oh, pamiętam — zawołała — owo miasto klasztorów, do którego chciałeś mnie zawieźć!
— Zawiozę cię do opustoszałego opactwa, jeszcze samotniejszego niż nasza pustelnia, piękne go jak owa katedra, pełnego wielce starożytnych pamiątek, gdzie jest wielki kandelabr z białego marmuru, cudny wykwit sztuki, stworzony przez bezimiennego artystę. Kiedy staniesz przy tym kandelabrze wyprostowana w milczeniu, opromie-
Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/324
Ta strona została przepisana.