Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/332

Ta strona została przepisana.

ła tam winna latorośl. Szczepy proste owijały się dokoła tyczek niby w koło gibkich lasek bachantek a gałązki ociekające, liście przezrocze w przeglądającem przez nie blasku, z tysiącem splątań delikatnej tkanki ich nerwów, w dokładnej nieruchomości minerału, z tym pozorem kryształu i jaspisu, nieopisanie kruchego i znikomego, nie miały w sobie ni ziemskiej rzeczywistości, ni żadnego związku z otaczającemi je kształty, ale wydawały się ostatnim odłamkiem widomym świata alegorycznego, poczętego przez jakiegoś teurga i już dogasającego.
Mimowolnie z pamięci Jerzego wypłynął wiersz hymnu: „Vinea mea coram me est“.