Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/341

Ta strona została przepisana.

Widok to był przecudny i straszliwy zarazem, niesłychany, niemający żadnego zgoła podobieństwa z jakiemś innem nagromadzeniem, już widzianem, rzeczy i ludzi, złożony z mięszaniny tak dziwacznej, tak przykrej i niezgodnej, że przechodziła wszelkie mary snów najniespokojniejszych. Wszystkie brzydoty i ohydy wieczystego heloty, wszystkie haniebne występki, wszelka osłupiałość stępienia; wszystkie konwulsye i wszystkie kalectwa ciała, wszystkie łzy żalą i skruchy, wszystek śmiech pijacki; obłąkanie, idyotyzm, przewrotność, lubieżność, niedołęztwo, strach, znużenie śmiertelne, zobojętnienie skamieniałe, rozpacz ponura; chóry kościelne, wycie opętanych, popisy akrobatów, muzyka dzwonów, dźwięki trąb, ryk, beczenie, rżenie; trzask ogni pod kotłami, stosy owoców i łakoci, porozkładane utensylia, tkaniny, broń, klejnoty, różańce; tańce plugawe skoczków i tancerek, kontorsye epileptyków, bijatyki, zwady, uciekanie złodziei

  1. Należy może przypomnieć tutaj, że powieść obecna Annunzia, skazała się w neapolitańskim dziennika „Mattino“ w lutym 1898, gdy tymczasem „Lourdes“ poczęto wychodzić w dzienniku „Gil-Blas“ dopiero w kwietniu 1894. (Przyp. tłom.)