Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/36

Ta strona została przepisana.

— Masz takie piękne czoło! — wymówił z lekkim dreszczem.
W tej chwili Hipolita rzeczywista odpowiadała w zupełności idealnej postaci, żyjącej w jego sercu. Wydała mu się dobrą, serdeczną, uległą, otoczoną nimbem szlachetnej i rzewnej poezyi. Zgodnie z tą dewizą, którą jej przeznaczył, była poważną i słodką: gravis dum suavis.
— Opowiadaj mi jeszcze — szepnęła.
Światło złagodzone wpadało przez balkon. Od czasu do czasu słychać było lekki szmer o szyby a krople deszczu wydawały jakiś łoskot zgłuszony.