Ta strona została przepisana.
Jakżem płakała! Ten wyrzut sumienia cięży mi dotąd.
Mówiła powoli, z przerwami, utkwiwszy szeroko rozwarte oczy w płonące ognisko kominka, które ją magnetyzowało niemal, wprawiało w jakieś hypnotyczne odrętwienie; z ulicy dochodził wciąż miarowy i monotonny łoskot wbijanego bruku.