Strona:Gabryela Zapolska-Pani Dulska przed sądem.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.

o to, że pani konduktorowa, jak pana konduktora niema, to wpuszcza przez okno do siebie jakiegoś, czy coś... Ja ta nie wiem...
Tableau.
Sędzia stuknął w stół.
— To do rzeczy nie należy! — chodzi o obelgi!
— A! obelgów żadnych nie słyszałam!
— Świadek może odejść!...
Następny świadek stróż Czarnoryjski, z zawodu artretyk, zeznał w tym samym duchu. Nic nie słyszał, nic nie wie. Natomiast wyłuszczył, iż bierze cztery guldeny miesięcznie za całodzienną i całonocną służbę, że z tych pieniędzy kupuje naftę do oświetlania sześciu pięter i że wskutek nadmiaru pracy jest ciągle śpiący, a więc i obelg słyszeć nie mógł.
Wyłuszczywszy to wszystko, zabrał się ze swemi artretyzmami i piwniczną wonią, którą cały przesiąkł, do powrotu.
Na twarz Dulskiej wystąpiły granatowe plamy, mimo to siedziała, ciągle jeszcze ufając w sprawiedliwość Boską i ludzką.

Lecz zawiodła ją ta ufność.
Zawiodła z kretesem.
Adwokat zrzekł się głosu, a sędzia, powstawszy, wygłosił wyrok, uwalniający Matyldę Sztrumpf od winy i kary.