Strona:Gabryela Zapolska-Skiz.djvu/012

Ta strona została skorygowana.
tolo.

Oh! jak Faust oddałbym duszę, ażeby być tak kochanym choćby chwilę jedną.

muszka, zrywa się.

Jak można.

tolo.

Można Muszko... można!

muszka.

Słuchać nie chcę.

tolo.

Przesądy. Główne — jeśli krzywdy nie robi się nikomu. Grzech ukryty jest nawpół przebaczony...

muszka.

Któż mówi o grzechu. Jakże można?

tolo.

Cofam słowo — cień zostawiam.

muszka.

Jak żle.

tolo.

Jak rozkosznie.

muszka.

Co? co?

tolo.

Choćby rzucać te słowa.

muszka.

Przestań — zamęt mam od tych słów w głowie.