Ta strona została uwierzytelniona.
tolo.
Jutrzenka mi weszła z twoim rumieńcem. Dlaczego zakrywasz twarzyczkę? Pozwól mi odżyć w tym rumieńcu... pozwól mi go wypić z twej szyi.
Pochyla się nad nią i odrywa jej ręce od twarzy.
muszka, porywa się.
Nie! nie!
tolo.
Ależ... nie... Uspokój się!... Źle mnie zrozumiałaś. Nie jestem brutalem. Skarb zrabowany, w miłości nie cieszy. Nie jestem człowiekiem prymitywnym. Ja zaczekam.
muszka.
Na co?
tolo.
Na ciebie cudowna. Na ciebie.
SCENA II.
tolo — muszka — lulu.
Lulu wchodzi powoli w kostyumie lawn tennisa. — Słońce zachodzi coraz jaskrawiej.
lulu.
Może przeszkadzam?
muszka,
z wymówką, starając się pokryć zmięszanie.
z wymówką, starając się pokryć zmięszanie.
Ach!... Lulu!...
lulu.
Cóż Lulu? Mąż do żony, żona do męża nigdy nie powinni wchodzić bez pukania. I to jeszcze czekać na sa-