Strona:Gabryela Zapolska-Skiz.djvu/059

Ta strona została skorygowana.
muszka.

Ty mój królewiczu!... Chodź!... chodź!... pobiegniemy w słońce!

tolo.

Zawcześnie dla mnie Muszko, zawcześnie!...

muszka.

Później rosa błyszczeć przestanie!

tolo.

Katar spadnie mi na piersi.

muszka.

Chodź! chodź! będziemy się całować!...

SCENA II.
muszka — tolo i wituś.
wituś,
w ubraniu do konnej jazdy — do żony.

No... wreszcie, że cię znalazłem... Gdzież od świtu biegasz? Zwykle nie można cię uprosić, ażebyś wstała. Gdzie byłaś?

muszka.

Wszędzie.

wituś.

Wszędzie? (Zbliża się do niej). Tymczasem dzień dobry. (Chce ją pocałować).

muszka, wyrywa się z krzykiem.

Za nic... za nic!...

(Ucieka do ogrodu).