Ta strona została uwierzytelniona.
lulu.
Ja i ty — a to wystarcza. A potem ja zupełnie inaczej tę sprawę pojmuję.
wituś.
Eh taką sprawę to wszyscy jednako pojmują. Tam w budce drżałaś cała i jak Boga kocham mało brakowało...
lulu.
Twoja zuchwała młodość mnie upoiła — czar stepu — zawrotny szum ziół...
wituś.
A wynik... o!... (Pokazuje ręce). Aż krwawią.
lulu.
Można mnie podbić siłą ale nie zmusić.
wituś.
Ach! to są znów jakieś subtelności nie dla mnie pisane. Kuzynka mi się podoba coraz więcej i jestem gotów na niewiem jakie głupstwo...
lulu.
A Muszka?
wituś.
Sama sobie winna. — Niech nie będzie bryłą lodu. — Zresztą co tam rozumować. Jutro pojedziemy znów w step i (ze śmiechem) kuzynka może będzie łaskawsza.
lulu, zamyślona.
I co z tego wyniknie?
wituś.
A no — trochę szczęścia.