drodze... A przytem nie mam ochoty być tą poświęcaną — niewiadomo w imię czego. Usuwam się więc i pozostawiam wam swobodę działania.
Jakto? chciałabyś rozstać się z mężem?
Naturalnie.
Nie kochasz go więc?
To inna sprawa. Ale on mnie, zdaje się, nie pragnie i to mi wystarcza. — Co ty z nim zrobisz to już twoja rzecz.
Ja także rozstanę się z Witusiem.
A... (Po chwili). Powiedziałyśmy sobie prosto i łatwo najważniejsze rzeczy, jakie przez nasze życie przejść mogły. — Poza tem — pozwól mi trochę naddatku. Mówisz, że chcesz się rozstać z Witusiem? — Ja sądzę, że to zbyteczne.
Jakto? Więc ja mam...
Z chwilą kiedy już miałaś tego kochanka to drapowanie się w »wyłączność« — jest przeciążaniem egzystencyi ornamentami, które potem tylko będą przyczyną załamywania rąk i wołania »jakże byłam głupia...«