Strona:Gabryela Zapolska-Skiz.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.
wituś.

Pst!... zdaje się, ktoś jedzie.

lulu.

Nie.

wituś.

A to łotry! a to łotry!

lulu.

Kto? co?

wituś.

Ja chyba sam pojadę naprzeciw niego.

lulu.

Naprzeciw kogo?

wituś, wściekły.

Ach Boże! Ależ to kuzynka tępa — naprzeciw weterynarza!

Wylatuje środkiem. — Lulu stoi chwilę osłupiała, wreszcie zacina usta, kręci głową, dzwoni. — Wchodzi służący.
lulu.

Każ założyć konie, odwiozą mnie do stacyi.

Służący wychodzi.
SCENA XII.
tolo — lulu.
tolo.

Gdzież Wituś?

lulu.

Pojechał naprzeciw weterynarza.