Strona:Gabryela Zapolska-Skiz.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.
muszka.

Jednakże...

lulu.

Jednakże... co? należy mieć ambicyę. Niechce... trudno. (Bierze płaszcz i rękawiczki). Bo widzisz, mówiłam ci, że mężczyznę wiąże nie namiętność, nie zmysły ani nawet sentyment, tylko to coś, bardzo subtelnego a wiążącego jak stal. To jest Muszko moc przyzwyczajenia. Ja byłam przyzwyczajeniem mego męża i dlatego on do mnie wraca. To był mój Skiz w mej tarokowo­‑małżeńskiej partyi. Skiz! którym pobiłam nawet twoje tryumfujące lat dwadzieścia temperamentowa markizo.

muszka.

Co się ze mną teraz stanie!...

lulu.

Ty? — Uspokoisz się i będziesz się pilnie starała, ażebyś też ze Skizem zasiadła do twej partyi małżeńskiej... Ale radzę ci... pomyśl wcześnie, bo to trochę trudna i mozolna praca. Pa! lalu!

Z ukłonem wychodzi do pokoju męża. Muszka sama, siada przy kominku i wpatruje się smutno w ogień.
SCENA OSTATNIA.
wituś — muszka.
Słychać turkot powozu — wpada Wituś.
wituś.

Odjechali?

muszka, cicho.

Tak.