Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

Wybłąkała się na przestrzeń mieszkania. Pani Dulska.
Za nią coś się wlecze, wlecze...
Spojrzała.
Przed nią, do ściany przytulona, łka ciągle Mela. Dulska uczuwa jakąś potrzebę wypowiedzenia głośno uspokajających zapewnień.
— Nie becz — dałam ojcu mentolu i już mu lepiej. — Teraz śpi. Nie włócz się tam. I nie budź go.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Kucharka wciąż sieka mięso na dziesiąty sznycel.
Słychać tylko, że wzięła za mało bułki... Więc — dyskusya ożywiona i trochę uparta. W sypialni zato grobowa cisza.
I drzwi zawarte powoli przybierają jakiś pozór drzwi zatrzaśniętych starych domostw, przeznaczonych na rozbiórkę i na zniknięcie.
Podczas, gdy jeszcze wśród napoczętych ruin istnieje szczątek upartego życia...

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Gdy Hesia wróciła z pensyi, oznajmiła głosem przepitego kaprala, że jest głodna, jak ten pies.