Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

jony fatalnym amalgamatem kawiarnianych wyziewów i szansoneciarskich perfum. U panny w sypialni na kołku wisiała tryumfująca czerwona matinka, a wicher poza spuszczoną religijnie storą bił rozwartem gościnnie oknem. Zbyszko czuł, że nie należy wątpić, tylko trzymać się w »tonie«.
Gdy wyszedł z owej pierwszej wizyty, schodził długo po schodach, medytując i kombinując. O moralną atmosferę domu nie dbał; wrażenie, jakie odniósł, było mu obojętne, gdyż kładł nacisk tylko na zamożność wnętrza, a to usprawiedliwiały zupełnie masywne meble, porządny wiedeński fortepian, lampy z kolumnami alabastrowemi i wcale dostatni kilim na podłodze. Węchem ogara obleciał wszystkie kąty, otaksował i zrozumiał, że tak »umeblować się« mogą tylko osoby, czujące się na siłach przetrwania życia w raz obranej pozycyi.
Z tej więc strony był spokojny. Czuł, że może się sprzedać, będzie solidnie zapłacony, święcie i uczciwie. Lecz chodziło mu o wrażenie, jakie on wywarł.
Nie na »starej«, bo tę kulę całą w pod-