Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.

jest ścigany wzrokiem »rozkochiwanej« kobiety.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Odtąd wszystko poszło jak po maśle. Z wprawą wytrawnego zmysłowca Zbyszko zrozumiał, że panna Milcia Brajburzanka jest panną, która ma już »dosyć« — i jest, jak gruszka, dojrzała, czekająca na śmiałą rękę, która po nią sięgnie. Wyciągnął tedy rękę i sięgnął, z początku niby wypadkowo, obserwując Milcię, której powieki spuszczone manierą »salonu« ani drgnęły. Zatrzymał się na fryzurze, dalej okrążył ucho i dotknął lekko szyi. Gdy to nastąpiło za czwartą wizytą, panna Brajburzanka zatroszczyła się nagle, czy drzwi wyjściowe są dobrze za Zbyszkiem zamykane. I tu, w ciemni przedpokoju, pod latarnią z weneckich żelaznych wstążek ujawniła się »panienka z okienka« w płomiennej matince, rozpiętej na piersiach. Zbyszko puścił wodze swej zmysłowości i zrozumiał, że panna jest »wzięta«, a z nią gotówka i sperandy w przyszłości.
Stopniując powoli siłę pieszczot, cofając się i każąc czasem wyczekiwać na ten rodzaj,