— Głupia!... nie trzaskaj drzwiami. Legumina pod blachą opadnie...
— Tacio się nie rusza.
— Wynoś się do książek!
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Kilkakrotnie jeszcze powtarzały się owe próby z »parą«, lecz sama Dulska zaniechała ich, jako zabiegów zbyt ambarasownych i plamiących podłogę.
Obecnie spróbowano masażu. Ponieważ jednak do masażu według Dulskiej potrzeba było głównie »siły«, Teodor doskonale mógł pomiędzy wyrąbywaniem lodu z chodnika i »pucowaniem« schodów masować Felicyana.
— To nie jest żadna sztuka! — twierdziła Dulska — i to każden parobek potrafi. A tylko doktorzy łajdaki wymyślają jakichś dyplomowanych masażystów, aby z nimi sztamę trzymać i chorym ich narzucać. Pewnie z tego mają dochody, a co wydrze taki dyplomowiec choremu, to się po połowie podzieli z doktorem. Tylko, że ja nie taka głupia i mnie nikt na kawał nie weźmie!
A do Teodora, dając mu w torebce trochę hreczanej mąki, dodała: