Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/176

Ta strona została przepisana.




CZĘŚĆ DRUGA.

I.

— Panno Józefo!...
— A to pan! Niech pan wejdzie.
Tarnawicz stoi nieśmiało na progu kuchni.
— Ja chciałem... chciałem.
— Proszę, niech pan powie — mówi Pita, cała jakby zorza od blasku delikatnej różowej barwy nowej swej bluzki.
— Ja chciałem pani powinszować.
A!
Dziewczynka uśmiecha się milutko. Tak, tak — dziś dziewiętnasty marca, święty Józef — jej imieniny. Od matki dostała bluzkę, ojciec dał jej rubla, Edek chciał jej coś dać, ale nie miał za co kupić, a Mundek jeszcze nie wychodzi, choć już siedzi w fotelu, cały oblepiony plastrami po lewej stronie twarzy.
Niewesołe ma Pita imieniny. Jakaś straszna tęsknota za ubiegłemi latami ścisnęła jej serce. Schowała rubla, ubrała się w bluzkę, a mimo to tak jej smutno — tak bardzo smutno.
Nagle rozjaśnia się przed nią świat.
Tarnawicz, który dotychczas krył coś po za plecami, wyciąga nagle rękę. Oto trzyma w niej doniczkę hyacen-