Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/204

Ta strona została przepisana.

to tak cichutko, ażeby nikt nie wiedział, dopiero, jakbym już leżała martwa, to wtedy niechby się dowiedzieli. Chyba już wtedy nie martwiłabym się tak, jak teraz się muszę martwić. Od dwóch dni myślę, czyby nie powiedzieć rodzicom, żeby mnie kierowali na zakonnicę. Tylko zdaje mi się, że i na zakonnicę trzeba mieć posag, a przynajmniej na jakąś wyprawę. Więc mieliby znów kłopot, a tu wszystko podrożało, i mięso, i mleko, i teraz Tarnawicz kosztuje. Taką mam biedę z sobą! Nie wiem sama, co począć! Zdaje mi się chwilami, że kiedy przestałam się k....., to od tej pory i słońce mniej świeci, i wszystko takie smutne. A na dworze jest nawet pogoda. I Marcysia przyniosła bukiecik sasanek w piątek, jak kupowała twarożek i śmietanę. Wstawiłam sasanki w wodę, ale przedtem je ucałowałam. Pachniały ziemią tak ślicznie. I zaraz mi się płakać zachciało, i łzy mi zaczęły gradem lecieć. Znów pomyślałam o tem, co się stało i o tem, że dobrze byłoby (a może: by było, nie wiem, ale nie chcę przekreślać) gdyby nie było żadnych zmartwień. Bo, jak jestem zmartwiona to zaraz jestem gorsza dla drugich i tak zupełnie, jakby, zamiast serca, był we mnie kamień. A jak mi dobrze, to ostatnią koszulę bym oddała i wszystko bym zrobiła, żeby dobrze innym było i żeby wszyscy byli szczęśliwi.
Przeczytałam ten ostatni ustęp. Tak brzydko jakoś złożony. Ciągle by. Ale nie poprawię. A potem czytałam jakąś powieść, takiego znanego pisarza i tam także tak ciągle było „by.“ Więc to może tak można, a przecież mój dzienniczek nie do druku.

19 kwietnia.

Otworzyli okna, kit obleciał. Edek i ja obskubywaliśmy z ram, aby rząd.. nie widział. Właśnie szedł przez dziedziniec. Nie spojrzałam. Tylko Edek krzyczał: „Twój ideał!...“ i zadziwił się, że ja się nie zarumieniłam. Pocóż się mam czerwienić, kiedy się już nie k.....?