Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/216

Ta strona została przepisana.

I tak brak powietrza, a słońce nie dochodzi nigdy i duszno.
Tak mi się zdaje, gdy mamcia do mnie mówi i gdy mnie posądza o flirty i o inne jakieś rzeczy.
Tak mi się zdaje.

28 czerwca.

Choć jest niby jakoś niespokojnie w domu, odkąd tatko zaczął się mamci stawiać, ale przecież ja to wolę i daleko mi to przyjemniej i lepiej, gdy na tatkę teraz patrzę. Bo ja to już mam takie przekonanie, że kobieta powinna bardzo mężczyzny słuchać i ja wolę, żeby (jeżeli mi Bóg da męża) nie mój mąż mnie słuchał, ale ja jego. Mówiłam o tem z Tarnawiczem, a on mi powiedział, że to przez to, że całe wieki nas trzymały w niewoli i że to my lubimy całą odpowiedzialność z siebie zawsze zrzucać mężczyznom na barki i dlatego niby udajemy posłuszne. Może on ma i racyę, bo jak ja się zastanowię, to bałabym się bardzo coś sama postanowić, coś ważnego, coś, od czegoby inni zależeli, ich los, ich życie. Okropniebym się bała. Może przez to, że mi tak od dziecka mamcia zawsze nakazywała, co mam robić, i teraz mi przez to byłoby ciężko bez wskazówek. Tarnawicz mówi, że to dlatego. Jego siostry to są od dziecka uświadomione i uspołecznione. On tak mówił, że to przez los i przez nędzę, i że to właśnie dobrze. I mówił, że dla mnie byłoby szczęście, gdybym się sama została i musiała wszystko obmyślać w życiu. Ale ja się boję. A co do takich mężczyzn, którzy to żon słuchają, to mi się zawsze przypomina, że tu w kamienicy byli jedni państwo na pierwszem piętrze bardzo bogaci — tacy, którzy żyją już tylko ze swoich własnych funduszów. Ci państwo mieli ogromnego i ślicznego doga. Był bardzo zły i bardzo uparty. Bili go bardzo. A najwięcej sama pani. Była brunetka i paliła papierosy, i mówili, że ona jest taka złośnica, że aż z tego chora. Miała taki bat i biła doga. A Marcysia mi mówiła, że dog pozwalał się bić ba-