Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/223

Ta strona została przepisana.

ronką, ażeby, „jak się odwinie,“ było ładnie. Sukienka Pity w drobną krateczkę granatową z białem, żakiecik granatowy, na główce Windhorścik, ubrany białą wstążką. Cień pada od rondka na błękitne oczy, a główka cała otoczona aureolą białej parasolki. Delikatne to, milutkie, jakieś pachnące sobą i kwiatami, zebranemi z łąk ledwo zielonych, margerytami białemi, jak śnieg, jak gwiazdy czarowne.
I to jest Primavera, to dziewczę subtelne i czyste. Primavera duszy, Primavera ciała. Smukłe i długie nogi opina cienka tkanina sukienki. Stopy w popielatych bucikach nieśmiało idą po asfalcie. I nie jest to zuchwały, tryumfalny pochód Boticellowskiej wiosny, trzymającej się pod bok z miną pruskiego lejtnanta, lecz jakieś delikatne błądzenie promyka wiosennego słońca, który lęka się zginąć wśród resztek zimowej zawiei.
Za Pitą jest jakby smuga, jakby srebro jakieś spływało w powietrze z włosów jej, drżących leciuchno na wietrze, tułającym się wśród kamienic miasta. l ludzie mimowoli rozjaśniają się, widząc przechodzącą Pitę. Idzie cud kobiecego ciała, idzie cud niepewny i jakby zalękniony.
Nie mówią: „Jaka śliczna panienka,“ lecz coś im w sercach drga, jakby zbudziły się jeziora senne, jakby przemknęły wśród łąk kwietnych gędźby wiośniane, jakby własna młodość wracała i modliła się cicho w nagle rozwartej duchowej kaplicy.
To odczuwają ludzie, gdy idzie Pita w swoim białym Windhorście i sukieneczce w kratki.

. . . . . . . . . . . . . . . . . .

Zachodziły na Nowym Świecie do mieszkania Władki.
— Na chwileczkę, tylko coś wezmę! — prosi Władka.
Pita idzie chętnie, bo podoba się jej ten mały, czysty pokoik w oficynie dość ciemnej i starej. Na drugiem piętrze ma oddzielne wejście i na drzwiach przybitą kartkę z nazwiskiem Władki. W pokoiku trochę mebli. Łóżko