Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/308

Ta strona została przepisana.
11 sierpnia.

Takie dziwne, że miłość to się musi opierać na kłamstwie. I to mi bardzo psuje moje szczęście. Okropnie mi ciężko żyć tak zaręczona i nie módz się do tego głośno przyznać. Mamcia znów coraz więcej mnie traktuje jak dziecko i to zawsze przy nim. A mnie to upokarza i coś się we mnie buntuje. I chciałabym wtedy zacząć krzyczyć: „Bardzo proszę, ja jestem już kobieta!“ Ale nie śmiem. Tylko aż mi łzy w oczach stają. A co mnie najwięcej boli, to to. że odkąd on się ze mną zaręczył, to się za mną nie ujmuje, jak dawniej, w Zakopanem. Pozwala mamci na to. A ja jestem bezsilna. Prawda, że jak mamcia pójdzie, albo się odwróci, to on zaraz mi coś ślicznego szepcze, nazywa kiciątkiem, albo żonusią. A często pocałuje delikatnie we włosy, albo w szyję. Ach! tego to nie lubię. To mnie aż boli wzdłuż krzyża i potem nawet, jak sobie przypomnę, to mam, jak echo tego bólu. Ale mu się nie sprzeciwiam, bo ja myślę, że żona powinna być uległa mężowi. Dziś siedzieliśmy wszyscy razem w altanie i była Władka. Wszyscy rozmawiali razem, a Edek wylazł na dach i ztamtąd „ironizował.“ (On to tak nazywa). I nagle Władka mówi: „Dlaczego się pan Porzycki nie żeni?“ We mnie tchu zabrakło. Myślę — może on nie wytrzyma i zdradzi się. Ale on zaczął się śmiać. I zaczął mówić długo, jak to on się nigdy nie ożeni, bo małżeństwo, to głupi wynalazek i spróchniała instytucya. A potem, że nie znał takiej kobiety w życiu, która byłaby skończonym ideałem, a tylko taki może być dobrą żoną. Tacio siedział cicho i nic nie mówił, a mamcia się uśmiechała. Władka tylko się zaczęła kłócić i mówiła mu nawet niegrzeczności, co było nieładnie, bo zawsze on, to on, a ona, to ona. A mnie to było bardzo przykro, że on ma takie przekonanie o małżeństwie i już nie wiedziałam co myśleć i aż palce sobie pod stołem powykręcałam.
Nagle Edek spadł z dachu i wszyscy się zerwali z miejsc, więc się ta moja tortura skończyła. Ale co