Pomiędzy ich bliźniaczo zestawionemi łożami płonęła świeca na paczce, z której Tuśka urządziła rodzaj stolika. Ponad łóżkiem Tuśki rozpościerał się „paw’“ z ulicy Wareckiej, a na nim krzyż, który długie lata jej małżeńskiego pożycia był godłem sakramentu, w którego imię poprowadzono ją do ołtarza.
Biedni nie powinni mieć dzieci.
Sypialnia tonęła w cieniu, sypialnia ludzi biednych, stokroć biedniejszych od suterynowych nędzarzy, bo sypialnia, w której gnieździł się inteligentny proletaryat. Życie walki ciężkiej, gorzkiej, strasznej koncentrowało się w tem ciasnem wnętrzu. Życie tych ludzi było katorgą fizycznych, moralnych, materyalnych warunków...
A przecież oni nie wahali się przekazywać tej katorgi stokroć może cięższej swym dzieciom, które powoływali do życia z tragiczną lekkomyślnością i bez chwili wniknięcia w to, co wolno, czy nie wolno. Nie zbadali swych ciał, nie zbadali swych dusz, nie zbadali środków, jakiem i mogli życie zapewnić tym, których z mroków mistycznych i strasznych w świat powoływali. Przekazywali im swe choroby, swe wady i namiętności, rzucali ich w nędzę, niepomni, że odejdą sami wtedy, gdy ci stworzeni przez nich męczennicy katorgę swoją rozpoczną.
W sypialni Żebrowskich, pomiędzy dwoma łożami zestawionemi bliźniaczo płonie blado świeca.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Tuśka nie ustawała w energii i nie chciała ustąpić.
— Zresztą ja córki za komedyanta nie dam.
Żebrowski zaczął się powoli, systematycznie rozbierać.
— Więc za kogo? za urzędnika takiego, jak ja?
— A niech ją Bóg broni!
Żebrowski spojrzał smutno na żonę.
— Więc widzisz sama. Taki aktor ma dobrą pensyę.