Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/39

Ta strona została przepisana.

nauczyć...“ I Pita znów jest zmieszana i niepewna. Marcysia wydaje się jej jak źródło jakieś mętne i trujące...
— Ach! dlaczego to jest tak? — myśli, idąc do pokoju. — Dlaczego ciągle przed czemś bronić się muszę? Jeżeli rzeczywiście to, co nie wiem, jest tak złe, dlaczego tolerują to na świecie? Dlaczego nie wyplenią, nie zakażą? Panienki wtedy mogłyby żyć spokojnie, a nie ciągle się przed czemś chronić.
Pita wiesza swój żakiecik, chowa kapelusik, zdejmuje granatową sukienkę i wdziewa starą spódniczkę i bluzkę szkocką, przerobioną z sukni Tuśki. Porusza się wdzięcznie, choć leniwie. Nakrywa do stołu cicho, nie znosząc sama hałasu i krzyku.
Żebrowski zjawia się pierwszy, i Pita słyszy, jak ojciec oddycha ciężko w przedpokoju. Lecz nie wychodzi na jego spotkanie. Stosunek ojca i córki jest zawsze na jednej stopie. Żebrowski całuje Pitę cztery razy do roku: Na imieniny, przy opłatku, przy święconem i w dzień swoich urodzin. Po za tem nie zamienia z nią prawie nigdy żadnych słów, ani gestów. Pita wie, że ojciec od pewnego czasu cierpi na jakąś duszność, lecz to jest wszystko.
Żebrowski wchodzi do pokoju i zaraz idzie do stołu, aby napić się wody. Pita całuje go w rękaw, a on szepce:
— Jak się masz!...
Poczem siada na sofie, przymyka oczy i pozostaje tak martwy, milczący z rękoma sztywnie złożonemi na wychudłych kolanach. Jest mu niewygodnie w tej pozycyi, ale Żebrowski nie ma właściwie na czem odpocząć we dnie. Tuśka, która całe popołudnia wyleguje się na łóżku, gniewa się, gdy mąż położy się na zasłanej i kapą klasyczną okrytej pościeli. W salonie kanapa, obita adamaszkiem szafirowym, kanapa z czarnego drzewa, kanapa, mogąca przynieść zaszczyt poczekalni dentystycznej, nie jest do tego aby domowi siadali na niej, a tem więcej się kładli. Żebrowski więc nie ma swojego kąta. Zresztą tu nikt nie m swojego kąta. Wszyscy się ciągle ze swoją pracą, ze