Strona:Gabryela Zapolska - Córka Tuśki (1907).djvu/96

Ta strona została przepisana.

Pita słucha i dziwi się jednej rzeczy. Nie czuje nienawiści ani do Władki, ani do Marcysi. Tak, pamięta, co mówiły, ale sens właściwy tych słów uleciał jakoś.
Wszak wraca z tak daleka!...
Robi się jakiś ruch, dzwonek, kroki męskie. To lekarz. Zgrabny, dość młody mężczyzna. Ale Pita nie lubi, gdy się do niej zbliża. Wszak on bez żadnego skrępowania obnaża ją, do piersi głowę przytula, obraca nią, jak lalką, łaskocze wąsami tuż pod samem gardłem. Nazywa się to „badaniem“, lecz Pitę oblewa pons wstydu, gdy widzi tak obnażone swe drobne piersi, które jej już i tak nawet w sukience wiele kłopotu sprawiają. Marszczy brwi, drży cała, dreszcze po niej biegną. Mama stoi obok, nic nie mówi. Widocznie jest to rzecz naturalna, że lekarze mają prawo obchodzić się w ten sposób z choremi panienkami. Ale doprawdy to tak nie powinno być. Przecież, gdy jedna pani w kamienicy bardzo chorowała, to sprowadzili do niej akuszerkę. Do Pity mogli także sprowadzić, akuszerkę, skoro ona w chorobach paniom pomaga. I nie potrzebowałaby się tak wstydzić, bo to kobieta — i nie łaskotałaby ją wąsami i nie pachniałaby jej głowa tak dymem z cygar i wanilią, czy różą, jak temu doktorowi.
Przeszło jednak znów badanie, lekarz pozwolił na mleko i na „herbatę leciuchną“ i na jajko na miękko. Mama zapina kaftaniczek na piersiach Pity i poprawia jej włosy, które podczas choroby spleciono w dwa warkocze. Lekarz jednak nie odchodzi. Z ogromną przyjemnością rozmawia z mamą, która ślicznie wygląda w szlafroku z taniego barchanu błękitnego, uszytym przez Władkę. Pita dostrzega, że mama pobladła, twarz jej zmalała, i że jest jakby młodsza, drobniejsza. Widocznie zmęczyła się doglądając i Pitę i Edka. Pita przypomina sobie, że mama często się pochylała nad nią, podawała jej pić w nocy. Czasem to była Władka. Wtedy Picie było smutno. Ale gdy tak mama odgarniała jej włosy z czoła lub otulała kołdrą, to Pita leżała już potem do rana w tej samej po-