Strona:Gabryela Zapolska o Ich czworu.djvu/1

Ta strona została uwierzytelniona.
Gabryela Zapolska o „Ich czworgu“
WYWIAD LISTOWNY Z AUTORKĄ.


Ich czworo” to moja ulubiona sztuka, tak samo jak Ahaswer. A to głównie dlatego, że jest najwięcej przemyślana i najdłużej, a może dlatego, że krąg, w którym te drobne dramaty się dzieją, jest bardzo niewielki i bardzo codzienny. Jest to „krąg domowej lampy”. Czyż dlatego cierpienia, jakie się dzieją w tym właśnie kręgu, nie są bardziej nasze, bardziej ludzkie i bardziej blizkie? Pisarzy, którzy w tym kręgu się snują, zwykli rozwichrzeni krzykacze traktować lekceważąco. A przecież nie każdemu dano cierpieć odrazu za milion. Jakąś garstkę mogę odczuć ja mojem sercem. Ale właśnie z takich garstek składa się ten milion.
„Ich czworo” miało się nazywać początkowo klasycznym trójkątem. Ale przyszło mi na myśl, gdy pisałam jeden rozdział „Córki Tuśki”, a mianowicie o sytuacyi dzieci w piekle pożycia złego rodziców, że należy zamiast trójkąta — pomyśleć o czworgu. Dziecko cierpi bardzo i odczuwa ciężko niesnaski rodziców. Szarpanie tych drobnych serc jest wielką lekkomyślnością. Odbija się to potem na całem życiu dziecka, na jego nerwach, na jego smutku i zgnębieniu, na wszystkiem. A przyczyną najczęściej własna głupota rodziców. Nie zło, nie zbrodnia, ale własna głupota.
W „Ich czworgu” chciałam właśnie dać syntezę ludzkiej przeciętnej głupoty, z którą zmuszeni jesteśmy