satyrą i głęboką nauką. Piękna ta książka, dziś zapomniana, nie tylko jest przepysznym traktatem astronomicznym, potwierdzającym ruch ziemi, ale nadto gorącą obroną swobodnego badania faktów, dziełem godnem Sokratesa, które na zawsze pozostanie ponętne dla miłujących niezależność opinii i postęp pojęć. Jest to zwycięstwo, odniesione przez wiedzę[1].
W wizerunku Simplicia wszyscy przeciwnicy Galileusza widzieli siebie: i głośni uczeni, i potężni dostojnicy, i tłum ślepych wykonawców lub zaprzedanych potakiwaczy w łatwowiernym, dobrodusznym człeczynie przeglądał się, jak w lustrze; wszyscy, urażeni do żywego satyrą, poprzysięgli Galileuszowi zgubę.
Owczesnym trybem nauka i osoba Galileusza oddane zostały pod sąd trybunału inkwizycyjnego.
Pomimo podeszłego wieku i jego dolegliwości Galileusz musiał udać się do Rzymu, gdzie rozegrała się pamiętna jego sprawa. Przybywszy tu, zaraz w mieszkaniu posła toskańskiego uwięziony został z rozkazu kongregacyi.
»Delegat, ojciec Lancio — powiada Galileusz w liście pisanym do Ranieri’ego — przybył nazajutrz i zabrał mię do swej karocy. W drodze zadawał rozmaite pytania i dał mi poznać, że gorąco życzą sobie tego, abym naprawił zgorszenie, jakie wywołałem w całych Włoszech, podzielając opinię ruchu ziemi. Na wszelkie niezbite rozumowania i dowody matematyczne, jakie mu przytaczałem, odpowiadał mi: Terra autem in aeternum stabit, quia terra autem in aeternum stat, jak mówi Pismo święte. Tak rozmawiając ciągle, stanęliśmy w pałacu trybunału Inkwizycyi. Natychmiast zostałem przedstawiony przez delegata Jego Wielebności asesorowi Vitrici, u którego zastałem dwóch zakonników dominikanów. Zawiadomili mię grzecznie o rozkazie, polecającym mi przedstawić wszystkie moje dowody kongregacyi, a zarazem ostrzegli, że w razie, gdyby uznano mię winnym, zniewolony będę wyprzeć się moich błędów...«
- ↑ Filaret Chasles, »Galileo Galilée«.