Po długiem badaniu Galileusz pozostawał w więzieniu przez dni dwadzieścia. W poniedziałek 20 czerwca 1632 roku był raz jeszcze wezwanym do stawienia się przed trybunałem Inkwizycyi, a w następną środę wprowadzono go do świątyni Minerwy, gdzie przed zasiadającymi kardynałami i prałatami kongregacyi odczytano mu wyrok.
Książkę jego licznemi, kazuistycznemi wywodami potępiono, a on sam, jako szerzący błędy, skazany został na ciężką, ale w owe czasy upowszechnioną karę: zamknięcie w więzieniu do czasu, aż litość lub inna okoliczność wyrok odwoła.
Nadto musiał wyprzysiądz się na klęczkach swojej nauki, musiał uznać ją za obłęd rozumu i przyrzec, że do niej nigdy nie powróci; musiał wygłosić między innemi te słowa[1].
Ja, Galileo Galileusz, liczący siedmdziesiąt lat życia, jako utrzymujący i wierzący, że słońce było nieruchomem ogniskiem świata, a ziemia nie była ogniskiem i pozostawała w ruchu, wyrzekam się rzeczonych błędów, złorzeczę im i brzydzę się niemi.
Utrzymują, że gdy Galileusz powstał, uderzył nogą w ziemię i zawołał: »E pur si muove!« (a jednak ona porusza się). Niepodobna prawie przypuścić, aby Galileusz mógł w podobny sposób odezwać się do swych sędziów, lecz to zdanie pamiętne, jeżeli nie mogło być wypowiedziane usty, wyryte było niezaprzeczenie w jego sercu. Wielu biografów potwierdza, że surowe badania trybunału Inkwizycyi, jakim poddano Galileusza, były prawdziwą mściwą torturą. Nie wchodząc w rozbiór tej opinii, nie ma żadnej wątpliwości, że wielki uczony przecierpiał tortury moralne.
Od tej chwili Galileusz utracił wolność. Zgodzono się na pobyt jego w Siennie u Piccolomini’ego, arcybiskupa, a następnie pozwolono mu mieszkać w willi Arcetri, w blizkości Florencyi, gdzie był więziony aż do śmierci.
Słynny starzec był tu narażony na próby najcięższe;
- ↑ Bertrand — Les Fondateurs de l’astronomie, tom I.