Gutenberg ujrzał światło dzienne w Moguncyi, mieście wolnem nad brzegami Renu, w pierwszym roku XV-go stulecia. W czasie uroczystego wjazdu cesarza Fryderyka III do tego miasta czcza sprzeczka o pierwszeństwo miejsca w ceremoniach publicznych wywołała współubieganie się klas, wskutek której Gutenberg, należący do stanu szlacheckiego, liczący wówczas lat dziewiętnaście, został z miasta wygnany.
Odtąd rozpoczął wędrówkę z miasta do miasta, studyując godne uwagi pomniki i zapoznając się z ludźmi, którym talenty dały sławę. Zwiedził pobrzeża Renu, Szwajcaryę, Niemcy i wreszcie Holandyę. W tym ostatnim kraju, bawiąc w Harlem, powziął pierwszą myśl wynalazku druku. Za powrotem do Strasburga, po upływie długich miesięcy, spędzonych na nieustannych poszukiwaniach i gorliwej pracy, zdołał wyrobić czcionki z drzewa, połączyć je z sobą i w ten sposób stworzyć pierwsze podstawy nowej sztuki.
Gutenberg pojmując niezmierną doniosłość moralną i przemysłową swego dzieła, uczuwał potrzebę pomocy, któraby go wspierała w wydatkach, jakie ponosił, odbywając liczne próby wynalazku; wszelako poczytywał za obowiązek ukrywać cel swych prac, aby mu kto nie wydarł tajemnicy — nie pozbawił sławy.
Wśród patrycyuszów Strasburga nie znalazł się ani jeden, któryby zgodził się przyjść mu z pomocą; szlachta powodowała się tym przesądem, że praca rękodzielnika nie przynosi zaszczytu człowiekowi. Wynalazca zmuszony był jednak do tego rodzaju pracy, został robotnikiem, żył wśród ludu, któremu miał otworzyć podwoje dziedziny wiedzy. Zawarł on spółkę z dwoma zamożnymi mieszkańcami Strasburga, Andrzejem Dritzehen’em i Janem Riff’em, przełożonym municypalnym w Lichteneau, a później z Faustem, złotnikiem i bankierem mogunckim.
Gutenberg, ukrywając przed stowarzyszonymi rzeczywisty cel swych poszukiwań, zajmował się wraz z nimi wielu robotami artystycznemi. Trudnił się rznięciem drogich kamieni, polerował szkła weneckie, posługujące do wyrobu zwierciadeł,
Strona:Gaston Tissandier Męczennicy w imię nauki.djvu/121
Ta strona została uwierzytelniona.