w istocie otrzymało później jego nazwisko[1]. Zima zbliżała się — Magellan pragnął zatrzymać się w porcie Św. Juliana, lecz niezadowolenie osady ujawniło się wkrótce wybitnie. Wpośród tych okolic pustych, smutnych, zimnych, zniechęcenie opanowało umysł majtków. Podburzeni przez swych dowódców, domagali się powrotu do Hiszpanii. Magellan pozostał niezachwiany i ani prośby, ani groźby nie wywarły żadnego wpływu na jego wolę. Burzycielom oznajmił, że woli raczej umrzeć, niż wracać do Sewilli ze wstydem na czole; jego energia i moc duszy uciszyły najuporczywszych.
Szemrania ustały, lecz spiski, knowane w cieniu, wybuchły wkrótce, podżegane przez dwóch oficerów: Luiza de Mendoza i Gasparda de Quesada. Odegrał się wówczas dramat opłakany i krwawy. Magellan opuszczony, pozostawiony własnym siłom, pojął, że nie było innego środka do wyboru, jak zadać cios, lub go odebrać. Wysłał on do Luiza de Mendoza człowieka pewnego i poświęconego sprawie — Gonzala Ginez de Espinosa. Ten wręczył zbuntowanemu oficerowi list, w którym dowódca jeneralny nakazywał mu stawić się przed sobą bezzwłocznie. Luiz de Mendoza oznajmił, że nie spełni rozkazu, z którego wyśmiewał się szyderczo. Espinosa rzucił się nań i utopił sztylet w jego piersi. Mendoza padł nieżywy.
Magellan postępował tak zręcznie, energicznie i śmiało, że przywiódł do posłuszeństwa osadę dwóch okrętów zbuntowanych Victoria i Trinidad. Głowa Gasparda de Quesada spadła. Ciała ofiar poniesiono na pobrzeże, gdzie oficer wobec zgromadzonej całej osady odczytał uroczyście wyrok, piętnujący hańbą pamięć zdrajców.
Jak tylko spełniony został ten akt sprawiedliwości surowej, lecz koniecznej, gdyż w istocie życiu dowódcy zagrażało niebezpieczeństwo, Magellan opuścił port San-Julian. Pokonał bunty ludzi, a teraz musiał znowu walczyć z żywiołami; flota jego wytrzymała straszliwą burzę, w której omal ze szczętem zniszczona nie została. Po przebyciu tysiącznych niebezpie-
- ↑ Cieśnina Magellana.