Bellot, równie jak Jacquemont, odfotografował się cały w notach, spisywanych codziennie, które odczytując, wzruszeni jesteśmy do łez, podniosłością uczuć wyrażonych w tych kartkach.
Wpośród puszcz biegunowych, otoczony lodowiskami, znosząc mrozy, marynarz ten pisał w swym dzienniku:
»Czyż nie powinienem myśleć o tem, że mam obowiązek utrzymywania licznej i drogiej mi rodziny, która we mnie całą nadzieję pokłada? Sądzą, że jestem ambitny, i to jest najczystszą prawdą, lecz czyż może być szlachetniejszy cel dla ambicyi młodego człowieka? Zapominam zbyt często o tem, czem byłem, zapominam, że mój ojciec jest ubogim robotnikiem, mającym liczną rodzinę, że dla mnie poniósł wielkie ofiary, że pieniądz, który wydaję, byłby mu wielką pomocą«. Dalej Bellot przypomina sobie czarną, okopconą pracownię, w której spędził lata dziecinne. W kilku miejscach wyraża żal, że nie słyszy uderzeń młota kowalskiego, że nie bierze udziału w rocznicach świąt familijnych, że nie składa posagu dla sióstr, że nie przynosi szczęścia matce. »Biedna matka! powiada, ileż przezemnie zniosła trosk, zanim wstąpiłem do marynarki, ileż razy zatrwożyłem ją moją swawolą! A teraz, czyż nie ma nowych obaw o mój los, czyż może być spokojna o moje istnienie! Dlaczegóż nie mogę rozpocząć ubiegłego życia na nowo! Jakże byłbym posłuszny, pracowity, przejęty uszanowaniem! Biedna, dobra, nieoszacowana matko! komuż zawdzięczam to, co umiem, i to, czem jestem. Ach! gdybym mógł, choćby przez dzień jeden, tysiącem pieszczot osłodzić ostatnie dni twego życia, które prawie zawsze aż dotąd upływa we łzach i niepewności jutra!«
Bellot do ostatka pozostał wierny swym zasadom, na kilka minut przed swą tragiczną śmiercią mówił towarzyszom, że powinni się poczytywać za nierównie szczęśliwszych od tych, którzy na brzegu pozostali, ponieważ mają nad nimi tę wyższość, że cierpią dla spełnienia obowiązku.
Mówiąc o strefach biegunowych, nie możemy pomijać
Strona:Gaston Tissandier Męczennicy w imię nauki.djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.