Strona:Gaston Tissandier Męczennicy w imię nauki.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.

sienia pomocy nieszczęśliwym aeronautom pobiegł do zagajnika Wimereux, odległego o milę francuską od miejsca z którego balon wzniósł się w powietrze. Niestety! przedstawił się tu obraz straszny: Pilâtre połamany, z pogruchotanemi kośćmi, wysadzonemi z ciała, już nie żył. Romain, okropnie potłuczony, przez kilka chwil jeszcze dawał znaki życia.
W ten sposób zginęli Pilâtre de Rozier i Romain. Pilâtre liczył dopiero dwadzieścia ośm lat. Urodzony w Metz 30 marca 1756 roku, przybył do Paryża w wieku bardzo młodzieńczym i tu wkrótce dał się poznać z głębokiego zamiłowania nauki. Pierwsza jego żegluga powietrzna zjednała mu wielką popularność.
Po nim jednym z najnieszczęśliwszych męczenników aerostatyki był Włoch, hrabia Zambeccari.
Hrabia, równie jak Pilâtre de Rozier, powziął nieszczęśliwą myśl połączenia przyrządu Montgolfièr’ów z balonem, wypełnionym gazem, czyli jak mówiono odtąd, podłożenia ognia pod prochy. Próbował on kilkakrotnie w Boulogne wznieść się w powietrze, lecz zawsze bezowocnie. Publiczność wyśmiewała się z niego, poczytywała go za waryata i tchórza.
Siódmego września nieszczęśliwy Zambeccari chciał raz jeszcze spróbować szczęścia; tym razem pomimo niepowodzeń, zaszłych w czasie wydymania balonu, pojął, że za jakąbądź cenę musi się puścić w podróż, że roznamiętniony tłum gotów go rozszarpać.
»Nieuctwo i fanatyzm — rzekł do siebie z goryczą aeronauta włoski — zmuszają mnie do tej wyprawy«.
Po wielu zwłokach i obawach żeglarz powietrzny opuścił ziemię o północy.
»Znużony trudem — powiada Zambeccari — nie przyjąwszy żadnego posiłku w ciągu dnia, z żółcią na ustach, z rozpaczą w duszy, wyruszyłem w podróż bez żadnej innej nadziei prócz tej, że mój aerostat, który wiele ucierpiał w drodze, nie poniesie mnie daleko«.
Zambeccari’emu towarzyszyło dwóch jego wiernych przy-