Strona:Gaston Tissandier Męczennicy w imię nauki.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.

okrucieństwa tłumu. Do tych zaliczyć winniśmy Francuza Arbana. Zapowiedział on w Tryeście, że wzniesie się w powietrze balonem 8 września 1846 roku. O czwartej godzinie po południu nie tylko balon nie był wypełnionym, lecz wskutek zaszłego uszkodzenia w rurach, gaz doprowadzających, tenże do aerostatu dostawał się z trudnością i wielce powolnie. Publiczność zniecierpliwiona zaczęła szemrać i grozić. O szóstej godzinie krzyki, a raczej wycia motłochu podniosły się, jak orkan burzliwy; połamano ogrodzenie, znieważono aeronautę. Oburzony Arban chce wyruszyć za jakąbądź cenę — przytwierdza łódkę do balonu, lecz ten, niedostatecznie wypełniony, nie ma siły do wzniesienia się w powietrze. Wszelako hałas wzrasta — nawałnica zamienia się w burzę.
Rozjątrzony aeronauta odwiązuje łódkę, czepia się koła balonowego i wznosi w powietrze bez kotwicy, bez spadochronu, okraczywszy sznur, przytwierdzony do krzyżownicy aerostatu.
W ten sposób odbywając podróż, Arban pochwycony zostaje na nieszczęście, przez silny, górny prąd powietrza, który go odrzuca na Adryatyk.
Przez długi czas śledzono go zapomocą lunet, wysyłano mu na pomoc czółna. Wszystko napróżno — balon niknie wkrótce w mgłach widnokręgu.
Wszelako Arban, przyczepiony do sznura, unosi się przez kilka godzin ponad falami morza, w które następnie spada. O ósmej godzinie wieczorem jest prawie całkiem pochłonięty przez wody, tylko unoszący się jeszcze balon przerzuca go z fali na falę. O jedenastej godzinie siły go opuszczają — już ma zginąć, gdy nagle ukazuje się czółno, którem kieruje dwóch dzielnych rybaków, Franciszek Salvagne z synem. Dwaj marynarze wiosłują silnie i zabierają na statek Arbana, który więcej do umarłego niż żywego jest podobnym.
W kilka lat po tym wypadku Arban wznosi się w powietrze w Barcelonie — żegluje ku morzu Śródziemnemu i znika na zawsze.
La Mountain, dobrze znany w Stanach Zjednoczonych