Ta strona została uwierzytelniona.
AKT II.
Wnętrze chaty, samotnie stojącej w górach. Wielka nizka izba, niebardzo zaniedbana. Pułap czarny od dymu i starości. Jedna belka wykrzywiona, reszta powyginane podparte dorywczo nieobrobionymi palami. Pale obite malutkiemi deszczułkami. Podłoga z gliny, pełna nierówności i wyboi, wyłożona cegłami tylko wokół pół-walącego się pieca. Pod trzema małymi, kwadratowymi otworami okiennymi wzdłuż których biegnie czarna od dymu ławka ścienna, przysunięte dwa łóżka, sklecone z desek, wyłożone słomą, mchem i liśćmi. Okienko trzecie oszklone brudnemi szybami; zamiast czwartego znowu deski i mech. Przy ścianie, w kącie koło pieca, więcej ku przodowi, pleciony stół. W głębi drzwi. Widać przez nie ponurą sień podpartą belkami, jak izba i ukośne, podobne do drabiny schodki, prowadzące na strych.
W izbie przepierzenie z desek, wewnątrz którego gałęzie brzóz, buków i dębów; na tem stare szmaty z ubrań i okryć: schronienie nocne starego Huhna, do którego ta chata należy. Na ścianie wisi stara strzelba, potargana szlafmyca, części ubrania i kilkanaście obrazków, wyciętych z gazet. Na tarcicach dużo liści. W kącie kupa ziemniaków; na palach wiszą wieńce cebuli i suszonych grzybów. Mały jedyny snop światła noc księżycowa na izbę przez okienka rzuca.
Nagle w sieni robi się jasno. Słychać parskanie i ciężkie sapanie. Ukazuje się stary Huhn, niosąc na rękach Pippę. Wchodzi do izby i kładzie ją na posłaniu z liści, przykrywając ją szmatami. Następnie wyciąga z kąta podporę z łuczywem, w której tkwi smolak, zapala go, obserwując podczas tego, podniecony bardzo, Pippę. Słychać pierwsze odgłosy burzy. W sieni śnieg płatkami się kręci. Huhn zdejmuje z półki flaszkę i wlewa w wódkę usta Pippy. Ta przychodzi do siebie, odetchnąwszy głęboko — Huhn okrywa ją jeszcze staranniej, biegnie do pieca i z przygotowanej kupy chróstu roznieca ogień).