Ta strona została uwierzytelniona.
je się chrapliwie, z tryumfem). Najpierw się posilić, potem to już siły przyjdą! (Odwraca się, wyciąga z za pieca woreczek, wysypuje z niego ułamki chleba na stół, wyjmuje z rury żelazny, szczerbaty garnek z ziemniakami, przysuwa go do Pippy, pije, flaszkę z wódką stawia również na stole, zasiadając na ławce do jedzenia. Nowe, silne, gwałtowne, uderzenie wiatru; dziko się oglądając odpowiada mu
Huhn). No, możesz przyjść, zawsze, jeśli tylko chcesz; spróbuj, spróbuj, czy co wskórasz!
PIPPA. Huhn, stary Huhn, ach wypuść mię! znam was przecież: Wy jesteście ojciec Huhn! Co to się stało? Dlaczego ja u was jestem?
HUHN. A no dlatego, że tak się czasem musi dziać na świecie.
PIPPA. Co się musi dziać? jak to myślicie?
HUfIN. Czego kto niema, to to musi sobie wziąć!
PIPPA. Jak to myślicie? ja was nie rozumię?
HUHN. Nie wzburzaj mię, bo mi serce pęknie! — (Zbladł nagle, drży, ciężko oddycha i cofa się, gdyż Pippa ustami dotknęła jego ręki).
PIPPA (namyśla się, potem rzuca się do zawartych drzwi.) Ratunku! ratunku!
HUHN. Nic z tego! tamtędy nikt nawet nie przejdzie! zostaniesz u mnie, a u mnie jest ładnie! jak u cesarza... nigdzie nie jest ładniej! musisz słuchać, musisz być posłuszną.
PIPPA. Ojcze Huhn, ojcze Huhn — przecież mi niczego złego nie zrobicie?
HUHN (uspakajająco kiwając głową). Nikt ci włoska
— 34 —